logo
Szukaj
open close

Co u Ajwen jesienią?

Slide
Pobierz aplikację

i zacznij pracę nad swoją dietę!

Tagi

Co u Ajwen jesienią?

co-u-ajwen-jesienia

Ostatnio często zadajecie mi pytania, co u mnie, czy głoduje skoro nic nie piszę? 🙂 Miłe, że ktoś się troszczy. Czasami mam takie poczucie zaległości w pisaniu, tyle materiału leży zgromadzone, zdjęcia, filmy… to poczucie zamienia się w beznadziejność i bezradność. Ostatnimi czasy sporo się dzieje w moim życiu. Nos… to już wiecie, pisałam o operacji. W październiku miałam 2 tygodnie przerwy w pracy, w listopadzie podobnie (przez nos), to spowodowało jakieś takie zagęszczenie czasoprzestrzeni, obowiązków, zaległości.

Wyobrażałam sobie, że w trakcie tego wolnego czasu przymusowego czy też nie, będzie świecić słonko od 8 do 20, będę miała cudowny nastrój, spokojny i kreatywny umysł, a mój czas nie zostanie niczym zmącony.

Tymczasem… budzę się jest ciemno, wracam z pracy jest ciemno. W miarę jasno jest przy dobrych wiatrach od 8 do 15, później sztuczne światło i promieniowanie komputera. Męczy mnie to. Do tego ponuro na dworze, zimno… Straszny jestem zmarzluch :/ Wiecznie mi zimno, a jak jest tak zimno to nie chce się wychodzić na zewnątrz, jak już gdzieś idę to pędzę, by szybciej przejść z miejsca A do miejsca B. Na takiej przechadzce walczę z bólem nosa (strasznie boli od zimna), katarem (zaraz się leje z niego) i piekącymi oczami. Bosz…. starzeję się! Chyba sama muszę odsłuchać własne filmy o pozytywnym myśleniu. Zima to dla mnie czas na zasadzie “bosz niech minie jak najszybciej”. Jak już kiedyś zrealizuje wszystkie swoje WIELKIE CELE to przeprowadzę się do jakiegoś ciepłego kraju, gdzie nie ma takiego zimna.

Pojawił się problem z kreatywnością! Dlaczego? Chyba dlatego że:

1. Pn i Śr pracuję 8-21 w gabinecie, pacjent po pacjencie, pełna koncentracja tyle godzin, a jak nie ma pacjenta to: pacjent, oczekiwanie bo komuś za ciężko było odwołać, pacjent.

2. Każdemu od początku tłumaczę, że węglowodany to zło! No i wtedy zaczyna się: “a lekarz mi powiedział, że przy dnie moczanowej mam nie jeść mięsa”, “pani diabetolog kazała mi jeść węglowodany, bo nie jedzenie jest nie zdrowe”.

3. 1000 raz opowiadam teorię insuliny i 1000 raz opowiadam że po jajach cholesterol nie wzrośnie i 1000 raz że tłuszcz nie szkodzi wątrobie lecz owoce i słodycze…

4. Jeszcze bym zniosła w spokoju te 1000 razy mówienie tego samego gdybym na następnej wizycie nie usłyszała czegoś w stylu: “nie mogę stosować tej diety bo kocham słodycze”, “nie mogę być na takiej diecie bo tak się nie da żyć, jak to bez chleba całe życie?”, “mój diabetolog powiedział że pani jest psychicznie chora”, “moja rodzina powiedziała, że to jakieś szarlataństwo”, “ta dieta jest za trudna ile można jeść mięsa, ja codziennie jem mięso, to jest dieta mięsna!” – hmmm? ile? raz dziennie codziennie 100 gram to dużo? To tylko 20 gramów białka. A jedzenie chleba codziennie, kilka razy dziennie, przez kilkanaście-kilkadziesiąt lat się nie nudzi? Skoro się nie nudzi to coś w tym jest takiego magicznego. Uzależnia? Wpływa na mózg? Człowiek nie myśli racjonalnie. Czy ktoś kiedyś powiedział, że znudziło mu się pieczywo, boszz ile można jeść w kółko te słodycze, to takie nudne! NIGDY TEGO NIE SŁYSZAŁAM!! Ale warzywa, jajo, mięso – to nuda. Żywność stała się nudna, a śmieci są smaczne i dają radość.

5. Ręce opadają i wszystko inne też, jak ktoś z chorobą autoimmunologiczną, dostaje jasne wskazówki, a później pyta czy może ciasto na imprezie, przecież to nie jest pytanie do mnie, to nie kwestia tak możesz, udzielam rozgrzeszenia. Wiesz, że nie możesz bo przeciwciała się odbudowują i są aktywne do 6 miesięcy. W efekcie dieta nie działa leczniczo. No tak… Wierzbicka wymyśliła dietę, jem same mięso, jaja i ciągle te warzywa, moje życie jest stracone a do tego nie ma żadnych efektów!! hmmmm, po drodze było wino, ciasto, pierożki, chlebuś… ale co tam, od kęska, kromeczki, czy jednego razu nikt jeszcze nie umarł. Winna jest dieta która po prostu nie dział! “Jeśli chcesz, znajdziesz sposób. Jeśli nie chcesz, znajdziesz powód.” AMEN!

6. Oczekiwanie….. nie pojmę tego nigdy. Umówić się, potwierdzić dzień przed, a w godzinie wizyty nie pojawić się i wyłączyć telefon, po czym po godzinie tel jest znowu aktywny. Eh… Nie pojmę? Ciężko asystentce powiedzieć “nie, nie przyjdę?” Ludzie szanujmy się!

7. Internet! Staram się nie zaglądać za wiele by się nie denerwować, debaty na grupach wsparcia przeróżnych chorób. Kto jest to wie o co chodzi, co za chaos, złośliwość, przytyki. Dla niektórych ludzi największym wyznacznikiem czegokolwiek są BADANIA!!! kliniczne, z podwójną ślepą próbą, z tego roku i najlepiej gdy udowodniają TO w co chce dana osoba uwierzyć. Badania każdy może zrobić jakie chce i udowodnić co chce, do tego w zależności co udowodnił to albo się to pokaże w Pub Medzie albo nie. Proste. Badania mogą być zmanipulowane. Taka scenka hipotetyczna: Pani Ania ma nadwrażliwe jelita (wzdęcia, biegunki, refluks), pani dietetyk poleciła jej nie jeść zbóż i nabiału, Pani Ania czuje się niebo lepiej, nic ją nie boli, pani Krysia, Wiesia, Sresia mówią boże, jak tak można żyć, Anka zniszczysz sobie zdrowie, węglowodany są potrzebne. Pani Ania szuka w internecie, znajduje artykuł w czymś tam “Dieta niskowęglowodanowa powoduje raka”, “Odrzucenie glutenu jest szkodliwe”, “Nabiał najlepszy na regenerację jelit”, no i pani Ania z pretensjami do dietetyka – proszę się odnieść… zniszczę sobie zdrowie, a widzisz, jednak to nie prawda co mi poradziłeś, itd. Dietetyk myśli sobie: 1. ok, jeszcze raz wytłumaczę, 2. olewam temat. Jeśli wybierze opcję 1 to za miesiąc, albo za dwa tygodnie cała procedura rozgrywa się od nowa. Ręce i cycki opadły 🙂

Zatem… Straciłam lekko wenę, ale to chyba na jakiś czas! Niech słońce zaświeci i zrobi się ciepło bo depresji można dostać.

Uwaga – ważne informacje, przeczytaj zanim zastosujesz lub skopiujesz.


Autor



Iwona Wierzbicka

Ostatnio często zadajecie mi pytania, co u mnie, czy głoduje skoro nic nie piszę? 🙂 Miłe, że ktoś się troszczy. Czasami mam takie poczucie zaległości w pisaniu, tyle materiału leży zgromadzone, zdjęcia, filmy… to poczucie zamienia się w beznadziejność i bezradność. Ostatnimi czasy sporo się dzieje w moim życiu. Nos… to już wiecie, pisałam o operacji. W październiku miałam 2 tygodnie przerwy w pracy, w listopadzie podobnie (przez nos), to spowodowało jakieś takie zagęszczenie czasoprzestrzeni, obowiązków, zaległości.

Wyobrażałam sobie, że w trakcie tego wolnego czasu przymusowego czy też nie, będzie świecić słonko od 8 do 20, będę miała cudowny nastrój, spokojny i kreatywny umysł, a mój czas nie zostanie niczym zmącony.

Tymczasem… budzę się jest ciemno, wracam z pracy jest ciemno. W miarę jasno jest przy dobrych wiatrach od 8 do 15, później sztuczne światło i promieniowanie komputera. Męczy mnie to. Do tego ponuro na dworze, zimno… Straszny jestem zmarzluch :/ Wiecznie mi zimno, a jak jest tak zimno to nie chce się wychodzić na zewnątrz, jak już gdzieś idę to pędzę, by szybciej przejść z miejsca A do miejsca B. Na takiej przechadzce walczę z bólem nosa (strasznie boli od zimna), katarem (zaraz się leje z niego) i piekącymi oczami. Bosz…. starzeję się! Chyba sama muszę odsłuchać własne filmy o pozytywnym myśleniu. Zima to dla mnie czas na zasadzie “bosz niech minie jak najszybciej”. Jak już kiedyś zrealizuje wszystkie swoje WIELKIE CELE to przeprowadzę się do jakiegoś ciepłego kraju, gdzie nie ma takiego zimna.

Pojawił się problem z kreatywnością! Dlaczego? Chyba dlatego że:

1. Pn i Śr pracuję 8-21 w gabinecie, pacjent po pacjencie, pełna koncentracja tyle godzin, a jak nie ma pacjenta to: pacjent, oczekiwanie bo komuś za ciężko było odwołać, pacjent.

2. Każdemu od początku tłumaczę, że węglowodany to zło! No i wtedy zaczyna się: “a lekarz mi powiedział, że przy dnie moczanowej mam nie jeść mięsa”, “pani diabetolog kazała mi jeść węglowodany, bo nie jedzenie jest nie zdrowe”.

3. 1000 raz opowiadam teorię insuliny i 1000 raz opowiadam że po jajach cholesterol nie wzrośnie i 1000 raz że tłuszcz nie szkodzi wątrobie lecz owoce i słodycze…

4. Jeszcze bym zniosła w spokoju te 1000 razy mówienie tego samego gdybym na następnej wizycie nie usłyszała czegoś w stylu: “nie mogę stosować tej diety bo kocham słodycze”, “nie mogę być na takiej diecie bo tak się nie da żyć, jak to bez chleba całe życie?”, “mój diabetolog powiedział że pani jest psychicznie chora”, “moja rodzina powiedziała, że to jakieś szarlataństwo”, “ta dieta jest za trudna ile można jeść mięsa, ja codziennie jem mięso, to jest dieta mięsna!” – hmmm? ile? raz dziennie codziennie 100 gram to dużo? To tylko 20 gramów białka. A jedzenie chleba codziennie, kilka razy dziennie, przez kilkanaście-kilkadziesiąt lat się nie nudzi? Skoro się nie nudzi to coś w tym jest takiego magicznego. Uzależnia? Wpływa na mózg? Człowiek nie myśli racjonalnie. Czy ktoś kiedyś powiedział, że znudziło mu się pieczywo, boszz ile można jeść w kółko te słodycze, to takie nudne! NIGDY TEGO NIE SŁYSZAŁAM!! Ale warzywa, jajo, mięso – to nuda. Żywność stała się nudna, a śmieci są smaczne i dają radość.

5. Ręce opadają i wszystko inne też, jak ktoś z chorobą autoimmunologiczną, dostaje jasne wskazówki, a później pyta czy może ciasto na imprezie, przecież to nie jest pytanie do mnie, to nie kwestia tak możesz, udzielam rozgrzeszenia. Wiesz, że nie możesz bo przeciwciała się odbudowują i są aktywne do 6 miesięcy. W efekcie dieta nie działa leczniczo. No tak… Wierzbicka wymyśliła dietę, jem same mięso, jaja i ciągle te warzywa, moje życie jest stracone a do tego nie ma żadnych efektów!! hmmmm, po drodze było wino, ciasto, pierożki, chlebuś… ale co tam, od kęska, kromeczki, czy jednego razu nikt jeszcze nie umarł. Winna jest dieta która po prostu nie dział! “Jeśli chcesz, znajdziesz sposób. Jeśli nie chcesz, znajdziesz powód.” AMEN!

6. Oczekiwanie….. nie pojmę tego nigdy. Umówić się, potwierdzić dzień przed, a w godzinie wizyty nie pojawić się i wyłączyć telefon, po czym po godzinie tel jest znowu aktywny. Eh… Nie pojmę? Ciężko asystentce powiedzieć “nie, nie przyjdę?” Ludzie szanujmy się!

7. Internet! Staram się nie zaglądać za wiele by się nie denerwować, debaty na grupach wsparcia przeróżnych chorób. Kto jest to wie o co chodzi, co za chaos, złośliwość, przytyki. Dla niektórych ludzi największym wyznacznikiem czegokolwiek są BADANIA!!! kliniczne, z podwójną ślepą próbą, z tego roku i najlepiej gdy udowodniają TO w co chce dana osoba uwierzyć. Badania każdy może zrobić jakie chce i udowodnić co chce, do tego w zależności co udowodnił to albo się to pokaże w Pub Medzie albo nie. Proste. Badania mogą być zmanipulowane. Taka scenka hipotetyczna: Pani Ania ma nadwrażliwe jelita (wzdęcia, biegunki, refluks), pani dietetyk poleciła jej nie jeść zbóż i nabiału, Pani Ania czuje się niebo lepiej, nic ją nie boli, pani Krysia, Wiesia, Sresia mówią boże, jak tak można żyć, Anka zniszczysz sobie zdrowie, węglowodany są potrzebne. Pani Ania szuka w internecie, znajduje artykuł w czymś tam “Dieta niskowęglowodanowa powoduje raka”, “Odrzucenie glutenu jest szkodliwe”, “Nabiał najlepszy na regenerację jelit”, no i pani Ania z pretensjami do dietetyka – proszę się odnieść… zniszczę sobie zdrowie, a widzisz, jednak to nie prawda co mi poradziłeś, itd. Dietetyk myśli sobie: 1. ok, jeszcze raz wytłumaczę, 2. olewam temat. Jeśli wybierze opcję 1 to za miesiąc, albo za dwa tygodnie cała procedura rozgrywa się od nowa. Ręce i cycki opadły 🙂

Zatem… Straciłam lekko wenę, ale to chyba na jakiś czas! Niech słońce zaświeci i zrobi się ciepło bo depresji można dostać.

Uwaga – ważne informacje, przeczytaj zanim zastosujesz lub skopiujesz.


Autor

Iwona Wierzbicka
12 grudnia 2014

Tagi

Komentarzy: 16

  1. Szeryf 12 grudnia 2014 o 23:21

    Iwonka zacznij medytować i pamiętaj że nie wszystkim da się pomóc. Wiele ludzi jest po prostu głupia i s tej głupocie umrze wpierdzielając pączusie i szoka Twoich nerwów. Pozdrawiam serdecznie:)

    • Iwona Wierzbicka 12 grudnia 2014 o 23:26

      🙂

      • Kasia 13 grudnia 2014 o 02:53

        to prawda, świata nie zbawimy a zmiany najlepiej zacząć od siebie, ale to jest takie trudne, jeśli TAKIM PRZYPADKIEM jest bliska osoba… opadające ręce i cycki to mało, ja mam ochotę walić głową o ścianę tak długo, aż przestanę rozumieć co robię

        • Iwona Wierzbicka 13 grudnia 2014 o 11:45

          o matko :))) znam również z autopsji, z rodziną najciężej…. tą dalszą i tą bliższą

          • Kasia 14 grudnia 2014 o 00:00

            zgadza się. ale policzę do stu i będę próbować dalej, będę ćwiczyć “przemowy” i będę szczegółowo tłumaczyć co jak i dlaczego. widać rodzina chce, żebym się stale dokształcała 😉



  2. taki 13 grudnia 2014 o 00:53

    git artykuł 😉 Same fakty !

  3. k2asia 13 grudnia 2014 o 01:29

    Pani Iwono, ja mam wizytę u pani 22 grudnia i boję się, że jeśli słońce nie zaświeci to do tego czasu będzie jeszcze gorzej 🙂 A co do wykładu na temat insuliny, tłuszczów i.t.d. to ja to wszystko ogarniam bardzo dobrze (mam wykształcenie które i w tym pomaga) ale udam że nic nie kumam bo lubię panią słuchać. Do zobaczenia!

    • Iwona Wierzbicka 13 grudnia 2014 o 11:38

      Pani Kasiu, odnotowałam w kalendarzu “nie tłumaczyć 1001 raz działania mechanizmu insulina-glukagon” 🙂 już dzisiaj świeci słońce, przynajmniej na moim biurku 🙂 spuściłam ciśnienie

  4. Maciej 13 grudnia 2014 o 06:10

    A jeszcze nie ma argumentu o zaklejeniu/zapchaniu tętnic cholesterolem. Bo ja się czasami wstydzę robić śniadanie np. u rodziców. Dwójka starszych, schorowanych ludzi, którzy mają łzy w oczach, że ich syn je boczek, masło, jajka, a nie margaryny obniżające cholesterol.

  5. Kamila 13 grudnia 2014 o 09:22

    Kiedy to czytam to mam wrażenie, że widzę rozmowę z moimi klientami….Też mam czasem takie momenty opadania cycków 😛 Niestety prasa, telewizja, lekarze nie pomagają….Ja ze swojej strony zawsze staram się tłumaczyć, ale jak ktoś po raz enty jest na nie odpuszczam….staram się skupić energię na tych którzy chcą pomocy.

  6. Aga Fit 13 grudnia 2014 o 13:19

    witam, cycki niech opadają po 90.tce a tymczasem pozostaje tylko anielska cierpliwośc, że ci, którzy sceptycznie te wszystkie Pani rady postrzegają i łypią dziwnym okiem na te paleo dietę moze dojrzeja w swoim czasie do zmiany myslenia … mi to zajęło ponad 2 lata, a tez najpierw myslałam, że ta cała nagonka na gluten i ziarna to jakieś fanaberie, jednak kłopoty ze zdrowiem i bardzo duzo dolegliwosci związanych z jedzeniem nadmiaru węgli skłoniły mnie do poszukiwania rozwiazań i tak odkryłam dla siebie dietę paleo i teraz jestem jej totalną miłosniczką, czytam duzo pozycji amerykanskich na ten temat, widzę jak mi ta dieta pomogła, może nie do końca jestem jakąś 100% paleo maniaczką i nie traktuję tej diety jak religii, ponieważ robie sobie wyjątki i jem czasem nabiał [żółte sery to moja słabość, od czasu do czasu], jednak trzymam się głównych zasad, bo wiem jak to wszystko działa w praktyce i wpływa na moje zdrowie. jednak rozumiem Pani konsternację, proszę jednak miec cierpliwość nawet do cięzkich przypadków i wierzyć w to, że nie mozna na siłę nikogo zmienic. ja próbowałam ze swoim mężem różnych sztuczek, żeby uwierzył mi w skutecznośc diety paleo, ale on za nic w swiecie nie chce zrezygnowac z chleba i placków tortilli – gotowców ze sklepu. moja paleo chlebki z maki kokosowej wcinał na siłę, ale z niesmakiem, w koncu ostatecznie zakomunikował, że nie chce juz ich jeść, bo mu nie smakują. cóż, ja próbowałam róznych podejśc, żeby rozjaśnić mu w głowie, nawet był płacz w akcie desperacji i troski o jego zdrowie, ale nic nie pomogło, więc musze z tym żyć i cyckom opaśc nie pozwolę, na szczęscie mam nieduże i nawet jakby kiedyś moja cierpliwośc dobiła do zera nie będe miała zwisów do pępka 😉 bo tez mam czasami poczucie beznadziejności, w połaczeniu z bezradnością, wściekłością i wszystko razem wzięte… nic to, życie toczy się dalej, Pani Iwono, dla mnie Pani jest odkryciem tego roku! jak czytam artykuły co Pani robi, co poleca, jak żyje, jak pracuje to mam niepowstrzymaną ochotę postawic Panią na piedestale jako niedościgniony wzór do nasladowania 🙂 ha, ha [to szczere wazeliniarstwo, choc może wydac się nachalne ;)]. moim największym marzeniem jest wizyta w Pani gabinecie, byc moze uda mi się w następnym roku na wakacje, byłabym przeszczęsliwa. a tymczasem życzę Pani jędrnego biustu, głowy w chmurach i spełnienia wszystkich marzen i wielkich planów oraz cudownych chwil z rodziną w te święta Bożego Narodzenia. ja mam nadzieję, że nadchodzący rok będzie dla Pani, dla mnie, dla wszystkich czytelników tego portalu najlepszym rokiem w naszym życiu, czego wszystkim zyczę i zmykam, bo się niemiłosiernie rozpisałam. 🙂 pozdrawiam, Agnieszka

  7. odessa 29 września 2015 o 13:11

    a ja byłam na spotkaniu w ajwen, ale nie u pani Iwony, ale nikt mi nie powiedział, że jedno zjedzenia ciasta (czyli jeden grzeszek) niszczy całą dotychczasową pracę i samozaparcie, jestem dopiero na początku paleo, ale szkoda, że dopiero w artykule o tym przeczytałam, że tu nie ma miejsca na grzeszki i słabości… :/

Pozostaw komentarz

Trzeba się zalogować, aby dodawać komentarze.

Podobne tematy

Pamiętnik Ani – cz.5 – Święta czas wyjątkowy

Wiedziałam, że jak co roku Boże Narodzenie spędzimy u babci na wsi, że jak co roku przy dużym stole zbierze się cała rodzina i że jak co roku ten duży stół i tak okaże się

WIĘCEJ >

Paleo jadłospis 10-07-2014

Dzisiaj urodziny mojego Krzysia 🙂 4 latka. Impreza będzie w sobotę zatem dzisiaj cicho i spokojnie w tej kwestii. Próbowałam mu nawet złożyć życzenia ale zajęty był ciężką pracą u dziadka i grą w kosza,…

WIĘCEJ >

Jestem Ania – cz.1

Mam za sobą 11 lat poszukiwań własnej tożsamości, swoje cierpienie, swój ból, swoje próby, porażki. Jedno z najgorszych rzeczy w tym okresie to poczucie, ze traci się życie a bardzo chce się je mieć.

WIĘCEJ >

Paleo jadłospis 29-10-2014 dziwny dzień

Czasami coś powiem, czasami mam coś takiego dziwnego, widzę tego kogoś za kilka lat cierpiącego po operacji resekcji ważnych narządów życiowych, z workiem na kał, albo ostrzykującego się insuliną, rozdrabniającego pokarm i zażywającego garść leków,

WIĘCEJ >