Eko-babeczka i renifery (św. Mikołaj)

Moja przygoda z wczoraj (dzień świętego mikołaja 6-12-2014) 🙂 ehhh… no co jakiś czas ulegnę, a to Moncheri i totalny ból brzucha, wzdęcie, zgaga, a to jakiś wyrób czekoladopodobny – nie wiem w jakim celu, a to „żelek” – a skład na opakowaniu, ze aż strach, a to nieszczęsna babeczka – muffinek. Babeczka!! Ja przecież nie jem chleba, nie potrzebuje, nie chcę, źle się po nim czuję. Wczoraj symulowałam „ucztę reniferów” (był mikołaj). Moje dziecko powiedziało, że należy przygotować mleczko i babeczki dla reniferów. Pełna konspiracja kiedy poszedł spać, trzymałam ją w ręku, była eco, w sumie niezłe składniki, ale pszenica… Wolę mu kupić coś takiego niż „chemiczne cuda”, tzw. mniejsze zło. Nie jestem matka fanatyczka, za jaką i tak 80% tego świata mnie ma. Krzyś jada słodycze, na zasadzie „mamo mogę słodycza?” – „tak ale jednego i po obiedzie”.
Boże…!!!!! po 15min od zjedzenia (miałam ją w ręce i chciałam sprawdzić co poczuję, jak spróbuję po tak długim okresie nie jedzenia) – myślałam że zwymiotuję takie miałam mdłości. Poszłam spać by nie hefnąć. O 3:00 obudził się synek, więc poszłam zrobić łyka wody… boże…. ruszyły jelita. Do 5:00 nie spałam bo miałam wzdęcie, przelewanie, a brzuch się tak ruszał jak kiedy byłam w ciąży i Krzych mnie kopał z wnętrza. Woda pobudziła perystaltykę jelit. Nie mogłam spać bo taki miałam rozstrój „ogólnoustrojowy”.
Teraz rozumiem co mają na myśli ludzie mówiąc, że mają wzdęcie po wodzie rano. To nie po wodzie tylko po tym co się najedli dnia poprzedniego, a najprawdopodobniej na kolację (np. po owocach). W nocy wszystko zwalnia, woda pobudza jelita o poranku. Byłam przekonana, że jedna i to eko mi nie zaszkodzi. Mam nietolerancję na zboża, nie jem ich bo zawsze czuję się fatalnie, nie mogę nawet „zdrowej” komosy ryżowej. Czasami mi się chce i jem (komosę), ale staram się bardzo mało. Jak zjem więcej niż mało – dramat! Ta muffinka nawet nie była smaczna. Pewnie jest smaczna bo Krzyś lubi, ale ja już się chyba odzwyczaiłam od smaku mąki. Pieczywo, kluski, pierogi – to mnie zupełnie nie rusza. Nie czuję, że to mój pokarm i nie pożądam. Ale!!!! Słodycze!! Zmora, dlaczego nie mam takiej awersji do słodyczy jak do zbóż?!?
Człowiek jednak taki głupi jest, wiem że mi szkodzi, a zjem. Wiem, że będę cierpieć i masz no…. Gdzie była moja silna wola w tamtej chwili? Co ja sobie myślę? Zjem, trudno, odchoruję? Nie potrafię tego nawet logicznie wytłumaczyć. Też tak macie?
Uwaga – ważne informacje, przeczytaj zanim zastosujesz lub skopiujesz.
Autor

Iwona Wierzbicka
Moja przygoda z wczoraj (dzień świętego mikołaja 6-12-2014) 🙂 ehhh… no co jakiś czas ulegnę, a to Moncheri i totalny ból brzucha, wzdęcie, zgaga, a to jakiś wyrób czekoladopodobny – nie wiem w jakim celu, a to „żelek” – a skład na opakowaniu, ze aż strach, a to nieszczęsna babeczka – muffinek. Babeczka!! Ja przecież nie jem chleba, nie potrzebuje, nie chcę, źle się po nim czuję. Wczoraj symulowałam „ucztę reniferów” (był mikołaj). Moje dziecko powiedziało, że należy przygotować mleczko i babeczki dla reniferów. Pełna konspiracja kiedy poszedł spać, trzymałam ją w ręku, była eco, w sumie niezłe składniki, ale pszenica… Wolę mu kupić coś takiego niż „chemiczne cuda”, tzw. mniejsze zło. Nie jestem matka fanatyczka, za jaką i tak 80% tego świata mnie ma. Krzyś jada słodycze, na zasadzie „mamo mogę słodycza?” – „tak ale jednego i po obiedzie”.
Boże…!!!!! po 15min od zjedzenia (miałam ją w ręce i chciałam sprawdzić co poczuję, jak spróbuję po tak długim okresie nie jedzenia) – myślałam że zwymiotuję takie miałam mdłości. Poszłam spać by nie hefnąć. O 3:00 obudził się synek, więc poszłam zrobić łyka wody… boże…. ruszyły jelita. Do 5:00 nie spałam bo miałam wzdęcie, przelewanie, a brzuch się tak ruszał jak kiedy byłam w ciąży i Krzych mnie kopał z wnętrza. Woda pobudziła perystaltykę jelit. Nie mogłam spać bo taki miałam rozstrój „ogólnoustrojowy”.
Teraz rozumiem co mają na myśli ludzie mówiąc, że mają wzdęcie po wodzie rano. To nie po wodzie tylko po tym co się najedli dnia poprzedniego, a najprawdopodobniej na kolację (np. po owocach). W nocy wszystko zwalnia, woda pobudza jelita o poranku. Byłam przekonana, że jedna i to eko mi nie zaszkodzi. Mam nietolerancję na zboża, nie jem ich bo zawsze czuję się fatalnie, nie mogę nawet „zdrowej” komosy ryżowej. Czasami mi się chce i jem (komosę), ale staram się bardzo mało. Jak zjem więcej niż mało – dramat! Ta muffinka nawet nie była smaczna. Pewnie jest smaczna bo Krzyś lubi, ale ja już się chyba odzwyczaiłam od smaku mąki. Pieczywo, kluski, pierogi – to mnie zupełnie nie rusza. Nie czuję, że to mój pokarm i nie pożądam. Ale!!!! Słodycze!! Zmora, dlaczego nie mam takiej awersji do słodyczy jak do zbóż?!?
Człowiek jednak taki głupi jest, wiem że mi szkodzi, a zjem. Wiem, że będę cierpieć i masz no…. Gdzie była moja silna wola w tamtej chwili? Co ja sobie myślę? Zjem, trudno, odchoruję? Nie potrafię tego nawet logicznie wytłumaczyć. Też tak macie?
Uwaga – ważne informacje, przeczytaj zanim zastosujesz lub skopiujesz.
Autor
Tagi
Komentarzy: 2
Pozostaw komentarz
Trzeba się zalogować, aby dodawać komentarze.
Podobne tematy
Budowa Studio Ajwen – podsumowanie 2012-2014
– czyli historia pewnego marzenia. Studio Treningu Personalnego Ajwen Zawsze marzyłam o własnym studio treningu personalnego, jednak wizja kosztów, finansowania, poszukiwania lokalu, a następnie zdobywania klienta wydawała mi się krokiem milowym nie do przejścia. To…
WIĘCEJ >Paleo jadłospis 30-07-2014
Kolejny dzień teoretycznie mojego urlopu. Urlop miałam mieć niemal cały sierpień, ale że opłat miesięcznych sporo (leasingi, zus-y, wypłaty, opłaty, kredyty) to postanowiłam pracować od czasu do czasu po 2 dni. W praktyce te dwa…
WIĘCEJ >Paleo jadłospis 20-11-2014 w domu
Jadłospis poszpitalny, zupa z brokuła i brukselki, walka z katarem i zmasakrowanym nosem, 14g witaminy C, sok z Asai, sok z suszonych śliwek, tak sobie radzi Ajwen z przeziębieniem po operacji nosa
WIĘCEJ >Wy o mnie, o diecie, o sukcesie
Przejście w kierunku paleo sprawiło że praktycznie skończył się problem z ''ciążą spożywczą'', redukuje się tkanka tłuszczowa, czuję że mam dużo więcej energii - zwłaszcza rano, skończyło się uczucie senności na godzinę po śniadaniu
WIĘCEJ >
Tak, niestety, też tak mamy. Człowiek, głupi i słaby jest. Myślę, że dla mnie na dzień dzisiejszy to kompletny koniec ze słodkim. Po prostu mam już dość dolegliwości autoimmunologicznych, których nie mogę doleczyć. Mam dietę eliminacyjną i w sumie jedyne co mogę jeszcze wyeliminować to cukier. Reszta pilnowana perfekcyjnie, tzn nie, bo jadłam śladowe ilości glutenu, które znajdują się we wszystkich ziołach i przyprawach. Jeden wielki dramat. Ja, dietetyk, wykształcony, przeszkolony, a nadal po 3 latach diety eliminacyjnej popełniam błędy 🙁
Swój swojego zrozumie 🙂 Łatwiej mi skłonić pacjentów niż samą siebie… ale walczę, jak znajdę na to sposób na pewno będę mądrzejsza i silniejsza w tej nierównej walce