Paleo jadłospis 29-07-2014

Wtorek, teoretycznie wolny dzień, ale zwykle jak zwykle wypełniony po brzegi. Rodzina wstaje zwykle o 6:00 zatem byłam spokojna o pobudkę, zresztą nastawiłam sobie budzik na 7:30. Pierwsza konsultacja na skype o 8:30 – godzina czasu na wszelkie sprawy poranka to bardzo dużo czasu. 7:00 wchodzi do sypialni Robert i pyta się czy wstaję, patrze na zegarek i mówię “jeszcze NIE, mam przecież godzinę” :))) No cóż… mój zegarek kolejny raz spłatał mi psikusa, jak wtedy gdy jechałam do Warszawy na czat. Staje lub zwalnia w nocy, by rano wprowadzić mnie w fantastyczny nastrój. Szczerze mówiąc mam jakiś taki sentyment do tego zegarka, w sumie żadna historia za tym nie idzie, ale ileż on niespodzianek w moje życie wnosi. Zmieniałam mu już baterię, to nic nie daje i niech tak wesoło pozostanie. Wiem, że niektórzy zadają sobie pytanie “po co komu zegarek na którym nie można polegać?” – hmmm właśnie po co mi?
Plan na dziś był taki: konsultacje on-line, swoje sprawy i czas wolny skoro Krzycha przejęła babcia… W praktyce były konsultacje, pęd, pośpiech i zmęczenie czyli dzień jak co dzień. Konsultacja za konsultacją 8:30-12:30, później dostałam info, że mój rower pod sakwy jest na miejscu ale akcesoria, o które prosiłam nie pasują czyli specjalne bagażniki na przód i tył oraz błotniki. Pojechałam zobaczyć o co chodzi, przy okazji karnęłam się tą moją 29-tką. Zamawiałam rower niemal w ciemno, porównując centymetrem ramę do mojego Speca enduro. Rama jest 15-tka czyli wyjątkowo mała (w Specu mam M czyli coś koło 16-17 cali). Okazało się, że pasuje i miło się prowadzi.
Wymarzyłam s
obie rower 29 cali (wielkość kół, standardowo są 26) ponieważ mniej czuć wyboje, co ma duże znaczenie przy jeździe z sakwami, które i tak sporo zamieszania w prowadzeniu roweru robią. Podczas ostatniej przygody na Bornholmie, kilka razy wypadłam z drogi, wywróciłam się, różne ciekawe przygody były, ale pierwsze koty za płoty, teraz mądrzejsi dokładnie wiemy czego chcemy. Niestety to się nie spotyka z powszechną akceptacją lecz krytyką. A po co takie duże koła? a do sakw to się nie nadaje, a to nie jest typowy rower do tego, a nie ma akcesoriów, trzeba było trekkinga zamówić itd… Nie będę pisać o szczegółach bo nie jestem typem narzekacza. Boli mnie jedno, że człowiek wie czego chce, ma wizję, cel, chce zapłacić i chce mieć, a robią mu pod górkę i czasami traktują tak jakbym była “blondynką rowerową”. Se sama będę musiała znowu po nocach akcesoria kompletować… XXIw.
Na pocieszenie zbolałej duszy pojechałam na obiad miastowy (w Opolu, Festivalowa – całkiem nieźle karmią, jedzenie na wagę). Wyłowiłam mięso z sosu, dołożyłam surówek i było jak dla mnie OK. Oczywista, oczywistość że FANI fejsbuukowi – sos wypatrzyli i wytknęli 🙂 Nie bądźmy tacy czepialscy. Mnie się zdarza trochę sosu, czasem kolkę wypiję i jakieś słodkości zjem. Nie mam problemów z wagą, insuliną, mam problem trochę ze zdrowiem, ale tylko wtedy gdy przesadzę. Dlatego nie ma się co czepiać, lepiej trochę sosu niż porcja pierogów z tzw. braku laku 🙂
Wróciłam do domu i ledwo weszłam, a już był Robert z Krisem. Wyciągnęli mnie na miasto na zakupy. Nie nawidzę tego, chyba w tej kwestii bliżej mi do faceta. Konieczność zakupu koszul, sukienki i takich tam akcesoriów weselnych wyciągnęła mnie z mojej bezpiecznej, chłodnej norki. Na dworze ponad 30st. C – maaassssaaakkkrrraa. Nie cierpię zakupów, upałów i pełni słońca.
Zakupy zakończone sukcesem o 21:00, a o 21:30 musiałam siąść do komputera – konsultacje skype do 23:30. Taki dzień.
Jadłospis:
- 8:00 ŚNIADANIE: 4 jaja na salami (jeszcze była Włoska). Warzyw nie zdążyłam…
- 14:00 OBIAD: karczek wyłowiony z sosu, surówki.
- 16:40 PRZEKĄSKA: owoce jagodowe.
- 21:10 KOLACJA: boczek, wędlina z Włoch, ser z Włoch – jeszcze moje wakacyjne zdobycze. To było na szybko bo bardzo się śpieszyłam.
Fotostory:
Mój bohater poranków – Timex 🙂
Śniadanie: jaja na włoskiej salami:
Mieszam nalewkę 2 razy dziennie, coraz mniej apetycznie wygląda:
Obiad miastowy: wyłowione z sosu karczki i sałatki (surówki):
Jaja wiejskie, stały punkt dnia, dostawy z kilku źródeł, tygodniowo schodzi 100szt 🙂 Kurki nie nadążają z produkcją.
Kolacja – włoskie specjały jeszcze:
Zdobycz dzisiejszych zakupów – wesellle:
Mój nowy przyjaciel na tygodniowy wypad w okół Balatonu:
Ważne informacje – zapoznaj się nim zastosujesz czy skopiujesz.
Paleo jadłospis 29-07-2014 Ajwen Dieta – przygotowania do wyjazdu z sakwami.
Autor

Iwona Wierzbicka
Wtorek, teoretycznie wolny dzień, ale zwykle jak zwykle wypełniony po brzegi. Rodzina wstaje zwykle o 6:00 zatem byłam spokojna o pobudkę, zresztą nastawiłam sobie budzik na 7:30. Pierwsza konsultacja na skype o 8:30 – godzina czasu na wszelkie sprawy poranka to bardzo dużo czasu. 7:00 wchodzi do sypialni Robert i pyta się czy wstaję, patrze na zegarek i mówię “jeszcze NIE, mam przecież godzinę” :))) No cóż… mój zegarek kolejny raz spłatał mi psikusa, jak wtedy gdy jechałam do Warszawy na czat. Staje lub zwalnia w nocy, by rano wprowadzić mnie w fantastyczny nastrój. Szczerze mówiąc mam jakiś taki sentyment do tego zegarka, w sumie żadna historia za tym nie idzie, ale ileż on niespodzianek w moje życie wnosi. Zmieniałam mu już baterię, to nic nie daje i niech tak wesoło pozostanie. Wiem, że niektórzy zadają sobie pytanie “po co komu zegarek na którym nie można polegać?” – hmmm właśnie po co mi?
Plan na dziś był taki: konsultacje on-line, swoje sprawy i czas wolny skoro Krzycha przejęła babcia… W praktyce były konsultacje, pęd, pośpiech i zmęczenie czyli dzień jak co dzień. Konsultacja za konsultacją 8:30-12:30, później dostałam info, że mój rower pod sakwy jest na miejscu ale akcesoria, o które prosiłam nie pasują czyli specjalne bagażniki na przód i tył oraz błotniki. Pojechałam zobaczyć o co chodzi, przy okazji karnęłam się tą moją 29-tką. Zamawiałam rower niemal w ciemno, porównując centymetrem ramę do mojego Speca enduro. Rama jest 15-tka czyli wyjątkowo mała (w Specu mam M czyli coś koło 16-17 cali). Okazało się, że pasuje i miło się prowadzi.
Wymarzyłam s
obie rower 29 cali (wielkość kół, standardowo są 26) ponieważ mniej czuć wyboje, co ma duże znaczenie przy jeździe z sakwami, które i tak sporo zamieszania w prowadzeniu roweru robią. Podczas ostatniej przygody na Bornholmie, kilka razy wypadłam z drogi, wywróciłam się, różne ciekawe przygody były, ale pierwsze koty za płoty, teraz mądrzejsi dokładnie wiemy czego chcemy. Niestety to się nie spotyka z powszechną akceptacją lecz krytyką. A po co takie duże koła? a do sakw to się nie nadaje, a to nie jest typowy rower do tego, a nie ma akcesoriów, trzeba było trekkinga zamówić itd… Nie będę pisać o szczegółach bo nie jestem typem narzekacza. Boli mnie jedno, że człowiek wie czego chce, ma wizję, cel, chce zapłacić i chce mieć, a robią mu pod górkę i czasami traktują tak jakbym była “blondynką rowerową”. Se sama będę musiała znowu po nocach akcesoria kompletować… XXIw.
Na pocieszenie zbolałej duszy pojechałam na obiad miastowy (w Opolu, Festivalowa – całkiem nieźle karmią, jedzenie na wagę). Wyłowiłam mięso z sosu, dołożyłam surówek i było jak dla mnie OK. Oczywista, oczywistość że FANI fejsbuukowi – sos wypatrzyli i wytknęli 🙂 Nie bądźmy tacy czepialscy. Mnie się zdarza trochę sosu, czasem kolkę wypiję i jakieś słodkości zjem. Nie mam problemów z wagą, insuliną, mam problem trochę ze zdrowiem, ale tylko wtedy gdy przesadzę. Dlatego nie ma się co czepiać, lepiej trochę sosu niż porcja pierogów z tzw. braku laku 🙂
Wróciłam do domu i ledwo weszłam, a już był Robert z Krisem. Wyciągnęli mnie na miasto na zakupy. Nie nawidzę tego, chyba w tej kwestii bliżej mi do faceta. Konieczność zakupu koszul, sukienki i takich tam akcesoriów weselnych wyciągnęła mnie z mojej bezpiecznej, chłodnej norki. Na dworze ponad 30st. C – maaassssaaakkkrrraa. Nie cierpię zakupów, upałów i pełni słońca.
Zakupy zakończone sukcesem o 21:00, a o 21:30 musiałam siąść do komputera – konsultacje skype do 23:30. Taki dzień.
Jadłospis:
- 8:00 ŚNIADANIE: 4 jaja na salami (jeszcze była Włoska). Warzyw nie zdążyłam…
- 14:00 OBIAD: karczek wyłowiony z sosu, surówki.
- 16:40 PRZEKĄSKA: owoce jagodowe.
- 21:10 KOLACJA: boczek, wędlina z Włoch, ser z Włoch – jeszcze moje wakacyjne zdobycze. To było na szybko bo bardzo się śpieszyłam.
Fotostory:
Mój bohater poranków – Timex 🙂
Śniadanie: jaja na włoskiej salami:
Mieszam nalewkę 2 razy dziennie, coraz mniej apetycznie wygląda:
Obiad miastowy: wyłowione z sosu karczki i sałatki (surówki):
Jaja wiejskie, stały punkt dnia, dostawy z kilku źródeł, tygodniowo schodzi 100szt 🙂 Kurki nie nadążają z produkcją.
Kolacja – włoskie specjały jeszcze:
Zdobycz dzisiejszych zakupów – wesellle:
Mój nowy przyjaciel na tygodniowy wypad w okół Balatonu:
Ważne informacje – zapoznaj się nim zastosujesz czy skopiujesz.
Paleo jadłospis 29-07-2014 Ajwen Dieta – przygotowania do wyjazdu z sakwami.
Autor
Tagi
Podobne tematy
Czy produkty bezglutenowe są zdrowe?
Osoby, które z przyczyn zdrowotnych muszą wyeliminować ze swojej diety gluten spotykają w sklepach wiele produktów bezglutenowych. Producenci próbują wyjść naprzeciw potrzebom konsumentów i tworzą zamienniki żywności przeznaczone dla chorujących na celiakię lub borykających się…
WIĘCEJ >Paleo jadłospis 4-09-2014 obiad w Tesco
Radość z pomidora malinowego - uwielbiam i świeżego koziego sera. Niestety na obiad czasu nie starczyło i skończyło się w Tesco na wagę. Nie wiem czy powinnam się chwalić... ryba w brokułach pewnie z domieszką
WIĘCEJ >Paleo jadłospis 29-10-2014 dziwny dzień
Czasami coś powiem, czasami mam coś takiego dziwnego, widzę tego kogoś za kilka lat cierpiącego po operacji resekcji ważnych narządów życiowych, z workiem na kał, albo ostrzykującego się insuliną, rozdrabniającego pokarm i zażywającego garść leków,
WIĘCEJ >5 powodów dla których gotowanie Paleo jest tanie
Dobrze wiesz ile kosztują drożdżówki, pączki, batoniki, czekolady, wafelki, ciasteczka, babeczki, czekoladki prawda? Z jaką łatwością wydajesz pieniążki na kawałek ciastka w kawiarni i ile tych pysznych kawałków już zjadłeś?
WIĘCEJ >