Paleo jadłospis 31-07-2014 weselnie

To będzie nieco dłuższy wpis ale mam nadzieję, że nie przynudzę. Po pierwsze dlatego, że było to najlepsze wesele na jakim do tej pory byłam, a po drugie by opowiedzieć jak sobie radzić w obliczu takiej mnogości potraw na stole.
Dzień się zaczął od wyspania się – 8h snu – szaleństwo, aż do 8:00 i o dziwo Krzychu też spał, a to rzadkość. Jak już tyle pospałam to niestety musiałam zgęszczać ruchy. Po 10:00 byłam umówiona u lekarza by się zaszczepić na żółtaczkę przed operacją i chciałam prosić o skierowanie na RTG żeber. Naiwnie sądziłam, że zdążę jeszcze zrobić makijaż i fryzurę na wesele. Niestety kontakt z ubezpieczalnią (sprzedaż auta, kupno auta i sprawy związane ze zbyciem i nabyciem polisy – to dla mnie czarna magia) przeciągał się w nieskończoność. Telefonicznie to idzie chyba tylko jeśli wybierzesz opcję „dzwonisz z miejsca wypadku” ale wtedy się dowiesz, że akurat ten co odebrał nie jest od tego. Spróbowałam inną opcję również telefoniczną – wysłuchałam 20min reklam i przekierowań. Weszłam zatem na stronę www, a tam tyle do czytania, że trzeba by mieć pół dnia, to piszę na czat, a tam Pani: poproszę nr polisy, nr samochodu, nr dw, nr pesel itd. Poirytowana poprosiłam, żeby ktoś łaskawie do mnie zadzwonił bo nie mam czasu kilka godzin klepać w klawiaturę. Nim uzyskałam wszelkich informacji pędziłam już do lekarza bez makijażu, bez fryzury ale na szczęście po śniadaniu.
Lekarz: dostałam skierowanie na RTG po urazie żeber, szczepienia nie było – bo miałam stan podgorączkowy, podejrzewam, że to po tym jak przy próbie zamknięcia rolety znowu mi coś w żebrach strzeliło :/
RTG: w sumie to szło dość szybko, ale chyba potraktowali mnie taśmowo: „na RTG klatki piersiowej zapraszamy” – no i mam fotę płuc.
Do domu dotarłam 11:30, już miałam tylko godzinę na ubranie się, makijaż i fryzurę. Na szczęście ogarnęłam temat 🙂
WESELE:
Zaczęło się fantastycznie już kościele. Nie było nudy i smętów. Niestety niektórzy księża nie nadają się do prowadzenia ślubów, a widziałam już i takich co się nawet na pogrzeb się nie nadają. Wspaniały ksiądz potrafi przyciągnąć do kościoła tłumy i idzie się tam po to by poczuć energię i nabrać wiary we wszystko co nas otacza. Część ceremonii, włącznie z mową (czy kazaniem) poprowadził ks. Piotr Kierpal. Cudowny człowiek. Wesoły, młody duchem, ma błysk w oczach. Było tak wesoło, radośnie, serdecznie. Cieszyłam się, że tam jestem.
„Ja X.Y. biorę Ciebie za żonę/męża…” „Ciebie czyli z całym inwentarzem, z przeszłością, przyszłością i wszystkim co się składa na Ciebie” – uświadamiał ksiądz Piotr Kierpal. Niektórzy szeptali, że teraz jakby sobie zdać z tego sprawę – to można się rozmyślić, bo przecież nie tak sobie wyobrażaliśmy 🙂 niektórzy biorą tu i teraz, nie zawsze akceptujemy to co było, w szczególności jeśli nie znamy mrocznych czeluści czyichś tajemnic.
Atmosfera w kościele przypomniała mi scenę z innego ślubu:
Następnie było rzucanie pieniążków, ależ mi się zrobiło żal Panny Młodej w tym gorsecie i paznokciach. Znam ten ból z żebrami kiedy nie mogę kucnąć bo tłocznia brzuszna rozpiera, a co dopiero w gorsecie kiedy tłocznia brzuszna pcha flaki w górę i w dół. Poza tym dziewczyny z „paznokciami” wiedzą jak ciężko zbiera się pieniążki kiedy kasjerka nie poda na rękę lecz wysypie na blacie czy ladzie.
Wesele odbyło się w Salomonie. Co za jedzenie!! Ledwo się jedno kończyło zaraz podawano następne. Zaczęło się obiadem: rosół (nie jadłam bo makaron i w sumie zupa zabiera przestrzeń żołądkową) i różne rodzaje mięs, było chyba wszystko co możliwe, ja wybrałam rolady bez sosu i surówki. Za chwilę po tym weszła zimna płyta: wędliny, sery, warzywa, owoce, a wszystko w tak wymyślnych konfiguracjach i dekoracjach. To było na stole, natomiast niezależnie był jeszcze RAJ AJWENA: stół z owocami, czekoladową fontanną, lodami, żelkami (dla Krisa), jajami na wszelkie sposoby i koreczkami. Ja korzystałam z jaj i owoców, no i oczywiście czekoladowej fontanny 🙂
Było coś jeszcze, coś co rzadko spotykam. Na stołach wódka, piwo, napoje – to każdy zna. W RAJU AJWENA stały różne kolorowe wódki, ale… był jeszcze profesjonalny Coctail Bar z barmanami z Warszawy „CoctailsWorld”. Co oni tam robili za cuda. Gdy się tylko dowiedziałam, że są kierowcy przeszłam do ofensywy. W życiu nie widziałam takiej finezji w produkcji drinków. Kolory, konsystencje, owoce, lód, nawet ciekły azot, opalarki, wędzarki, cytrusowe chmurki…
Po wielu alkoholach, tych które są destylowane z kukurydzy, pszenicy lub ziemniaków mam katar (odpada piwo i whisky które kiedyś lubiłam). Zdecydowałam się w ciemno na kwaśnego drinka z Bacardi – Daiquiri. Był kwaskawy, orzeźwiający i nie powodowała kataru. Później dowiedziałam się, że Bacardi jako rum destylowany jest z trzciny cukrowej. Eureka!! To już mam dwa moje alkohole: z agawy i z trzciny. Co ciekawe ten drink nie powoduje szybkiego „upijania się” ani kaca na dzień następny. To na pewno kwestia witaminy C z limonki. Oczywista oczywistość, że również ilości, bo ja do fanów alkoholowych nie należę. Kręcenie się w głowie po alkoholu przypomina mi stan zmielenia błędnika po podróży, zatem nie zmierzam do niego.
Jak zrobić drinka Daiquiri:
Barmani CoctailWorld – polecam:
Po zimnych płytach na stół wkroczyła kolacja: świniak, golonki, boczki… Później znowu była zimna płyta i tatarrrrr – byłam w raju. Koło północy pojawiła się świnia w całości. Było również i ciasto i tort – ale nie jestem fanem w obliczu takich mięsnych pyszności. Podsumowując kwestie jedzenia – urzekło mnie to, że nie było krokieta i barszczu 🙂 Były tak wymyślne dania, że każdy znalazł coś dla siebie, ale nie było oklepanych polsko-weselnych potraw.
Zabawę skutecznie rozkręcał Dj Bartii. Gdyby nie on wszyscy by biesiadowali w obliczu takich pyszności, siedzieli przy czekoladowej fontannie lub drink barze. Dj miał tak dużo fajnych pomysłów, akcesoriów i tak fajnie prowadził imprezę, że pomimo wysiadywania przy stole z powodu żebra (zatańczyłam dosłownie kilka razy) ciekawa byłam co nastąpi dalej. Dla osoby siedzącej, nie bawiącej się to było po prostu fajne show i rozrywka. Kolejna rzecz, która mnie urzekła – żadnych durnych zabaw o dziwnym podtekście. Ja wiem, że ludzie może i to lubią po alkoholu, ale przecież na weselu były osoby w wieku 0-90 lat, a to nie lada wyzwanie zająć się wszystkimi. Były również atrakcje jak bańki dla dzieci i specjalne kawałki również dla nich, a dzieci było bardzo dużo.
Dj Bartii w AKCJI – polecam wszystkim:
Nie zabrakło również FOTO I VIDEO – na pewno będzie sporo ciekawych ujęć i pamiątek. Państwo Młodzi: Andrzej i Sabina rozdali oskary, jako podziękowanie za wspaniałą robotę jaką ekipy wykonały, dla Salomona za jedzenie, dla CoctailWorld za drinki, dla Dj Barti – za mega zabawę, dla Korneliusz (Kornello) za świetne zdjęcia oraz R-Film za film (akcja się działa stale). Myślę, że warto również wspomnieć o Grava Studio Mateusza Langnera. Cudowne zdjęcia, jako pierwszy wrzucił na stronę więc mogę się pozachwycać.
Może komuś przydadzą się linki czy kontakty:
- Restauracja Salomon
- Dj Bartii
- Foto – Kornello
- Foto – Grava Studio
- Video – R-Film
- Drink Bar – CoctailsWorld
Jak przetrwać wesele – w sensie diety?
- Pij dużo wody, to zmniejsza ilość miejsca w żołądku, a poza tym często mylimy pragnienie z głodem. Woda ponadto nawadnia co może skutecznie zapobiec „kacowi” jeśli ktoś pije alkohol. Najlepiej z cytryną lub limonką z powodu witaminy C.
- Wybieraj mięsa i sałatki, a unikaj ziemniaków, frytek, klusek, pierogów, krokietów, makaronów, chleba, ciast. Mięso daje uczucie sytości i syci na długo, nie powoduje wyrzutów insuliny zatem nie będzie pojawiał się głód wywołany tym że po prostu jemy węglowodany. Ponadto daje stabilny poziom energii niezbędny do zabawy.
- Pijąc alkohol – nie mieszaj 🙂 Jak już się na coś zdecydujesz – przy tym pozostań.
- Jeśli na stół wkroczą ciasta i nie możesz się oprzeć – wyjedz galaretkę z owocami lub samą masę kremową. Możesz również zagryzać owocami.
- Pamiętaj, że owoce i mięso nie lubią się. Owoce powodują fermentację, co skutkować będzie „brzuchem jak balon”, co kobietom w ładnych, dopasowanych sukienkach może przeszkadzać. Owoce w konfiguracji z mięsem spowodują dużo trudniejsze trawienie mięsa, co będzie skutkowało uczuciem ciężkości i niemożliwością kontynuacji biesiadowania.
- Pij wodę mineralną zamiast soków!!
- Dużo się ruszaj, tańcz, wychodź na zewnątrz, baw się. Ruch polepsza perystaltykę jelit.
- Paleo-jadłospis 31-07-2014 weselnie -Ja jadłam: jaja faszerowane, mięsa, wędliny w szczególności surowe, tatara, warzywa, owoce, galaretkę z ciasta, czekoladę z fontanny. Mimo wszystko czułam się jak BĄK 🙂 za dużo było tej dobroci.
FOTOSTORY:
Moje śniadanie w domu – jaja na boczku i sałatka:
Moja kreacja – buty Wam nie przypadły do gustu, ja po prostu na wstępie zrobiłam to co wszystkie kobiety na weselu po 2h od przybycia 🙂
Były ciasteczka z wróżbą 🙂 Oto moja wróżba 🙂 A że ja zawsze wierzę i pozytywnie myślę o przyszłości mogę się pochwalić bo i tak się ziści 🙂
Kilka pyszności ze stołu, które ja konsumowałam:
TATAR!!!!
Państwo Młodzi Sabina i Andrzej
Taką mieli furę, a jakie kombinacje z upchnięciem sukienki:
PS. Dziękuję Sabinko i Andrzeju za cudowną imprezę i wszystkim ekipom za profesjonalizm.
UWAGA: to jest mój prywatny jadłospis, mój plan dnia, mój trening, nie koniecznie musi być dobry i dla Ciebie!! Ja się czuję świetnie, mi służy, a Ty skonsultuj to ze swoim lekarzem, trenerem czy dietetykiem.
Paleo jadłospis 31-07-2014: Super Weselicho.
Autor

Iwona Wierzbicka
To będzie nieco dłuższy wpis ale mam nadzieję, że nie przynudzę. Po pierwsze dlatego, że było to najlepsze wesele na jakim do tej pory byłam, a po drugie by opowiedzieć jak sobie radzić w obliczu takiej mnogości potraw na stole.
Dzień się zaczął od wyspania się – 8h snu – szaleństwo, aż do 8:00 i o dziwo Krzychu też spał, a to rzadkość. Jak już tyle pospałam to niestety musiałam zgęszczać ruchy. Po 10:00 byłam umówiona u lekarza by się zaszczepić na żółtaczkę przed operacją i chciałam prosić o skierowanie na RTG żeber. Naiwnie sądziłam, że zdążę jeszcze zrobić makijaż i fryzurę na wesele. Niestety kontakt z ubezpieczalnią (sprzedaż auta, kupno auta i sprawy związane ze zbyciem i nabyciem polisy – to dla mnie czarna magia) przeciągał się w nieskończoność. Telefonicznie to idzie chyba tylko jeśli wybierzesz opcję „dzwonisz z miejsca wypadku” ale wtedy się dowiesz, że akurat ten co odebrał nie jest od tego. Spróbowałam inną opcję również telefoniczną – wysłuchałam 20min reklam i przekierowań. Weszłam zatem na stronę www, a tam tyle do czytania, że trzeba by mieć pół dnia, to piszę na czat, a tam Pani: poproszę nr polisy, nr samochodu, nr dw, nr pesel itd. Poirytowana poprosiłam, żeby ktoś łaskawie do mnie zadzwonił bo nie mam czasu kilka godzin klepać w klawiaturę. Nim uzyskałam wszelkich informacji pędziłam już do lekarza bez makijażu, bez fryzury ale na szczęście po śniadaniu.
Lekarz: dostałam skierowanie na RTG po urazie żeber, szczepienia nie było – bo miałam stan podgorączkowy, podejrzewam, że to po tym jak przy próbie zamknięcia rolety znowu mi coś w żebrach strzeliło :/
RTG: w sumie to szło dość szybko, ale chyba potraktowali mnie taśmowo: „na RTG klatki piersiowej zapraszamy” – no i mam fotę płuc.
Do domu dotarłam 11:30, już miałam tylko godzinę na ubranie się, makijaż i fryzurę. Na szczęście ogarnęłam temat 🙂
WESELE:
Zaczęło się fantastycznie już kościele. Nie było nudy i smętów. Niestety niektórzy księża nie nadają się do prowadzenia ślubów, a widziałam już i takich co się nawet na pogrzeb się nie nadają. Wspaniały ksiądz potrafi przyciągnąć do kościoła tłumy i idzie się tam po to by poczuć energię i nabrać wiary we wszystko co nas otacza. Część ceremonii, włącznie z mową (czy kazaniem) poprowadził ks. Piotr Kierpal. Cudowny człowiek. Wesoły, młody duchem, ma błysk w oczach. Było tak wesoło, radośnie, serdecznie. Cieszyłam się, że tam jestem.
„Ja X.Y. biorę Ciebie za żonę/męża…” „Ciebie czyli z całym inwentarzem, z przeszłością, przyszłością i wszystkim co się składa na Ciebie” – uświadamiał ksiądz Piotr Kierpal. Niektórzy szeptali, że teraz jakby sobie zdać z tego sprawę – to można się rozmyślić, bo przecież nie tak sobie wyobrażaliśmy 🙂 niektórzy biorą tu i teraz, nie zawsze akceptujemy to co było, w szczególności jeśli nie znamy mrocznych czeluści czyichś tajemnic.
Atmosfera w kościele przypomniała mi scenę z innego ślubu:
Następnie było rzucanie pieniążków, ależ mi się zrobiło żal Panny Młodej w tym gorsecie i paznokciach. Znam ten ból z żebrami kiedy nie mogę kucnąć bo tłocznia brzuszna rozpiera, a co dopiero w gorsecie kiedy tłocznia brzuszna pcha flaki w górę i w dół. Poza tym dziewczyny z „paznokciami” wiedzą jak ciężko zbiera się pieniążki kiedy kasjerka nie poda na rękę lecz wysypie na blacie czy ladzie.
Wesele odbyło się w Salomonie. Co za jedzenie!! Ledwo się jedno kończyło zaraz podawano następne. Zaczęło się obiadem: rosół (nie jadłam bo makaron i w sumie zupa zabiera przestrzeń żołądkową) i różne rodzaje mięs, było chyba wszystko co możliwe, ja wybrałam rolady bez sosu i surówki. Za chwilę po tym weszła zimna płyta: wędliny, sery, warzywa, owoce, a wszystko w tak wymyślnych konfiguracjach i dekoracjach. To było na stole, natomiast niezależnie był jeszcze RAJ AJWENA: stół z owocami, czekoladową fontanną, lodami, żelkami (dla Krisa), jajami na wszelkie sposoby i koreczkami. Ja korzystałam z jaj i owoców, no i oczywiście czekoladowej fontanny 🙂
Było coś jeszcze, coś co rzadko spotykam. Na stołach wódka, piwo, napoje – to każdy zna. W RAJU AJWENA stały różne kolorowe wódki, ale… był jeszcze profesjonalny Coctail Bar z barmanami z Warszawy „CoctailsWorld”. Co oni tam robili za cuda. Gdy się tylko dowiedziałam, że są kierowcy przeszłam do ofensywy. W życiu nie widziałam takiej finezji w produkcji drinków. Kolory, konsystencje, owoce, lód, nawet ciekły azot, opalarki, wędzarki, cytrusowe chmurki…
Po wielu alkoholach, tych które są destylowane z kukurydzy, pszenicy lub ziemniaków mam katar (odpada piwo i whisky które kiedyś lubiłam). Zdecydowałam się w ciemno na kwaśnego drinka z Bacardi – Daiquiri. Był kwaskawy, orzeźwiający i nie powodowała kataru. Później dowiedziałam się, że Bacardi jako rum destylowany jest z trzciny cukrowej. Eureka!! To już mam dwa moje alkohole: z agawy i z trzciny. Co ciekawe ten drink nie powoduje szybkiego „upijania się” ani kaca na dzień następny. To na pewno kwestia witaminy C z limonki. Oczywista oczywistość, że również ilości, bo ja do fanów alkoholowych nie należę. Kręcenie się w głowie po alkoholu przypomina mi stan zmielenia błędnika po podróży, zatem nie zmierzam do niego.
Jak zrobić drinka Daiquiri:
Barmani CoctailWorld – polecam:
Po zimnych płytach na stół wkroczyła kolacja: świniak, golonki, boczki… Później znowu była zimna płyta i tatarrrrr – byłam w raju. Koło północy pojawiła się świnia w całości. Było również i ciasto i tort – ale nie jestem fanem w obliczu takich mięsnych pyszności. Podsumowując kwestie jedzenia – urzekło mnie to, że nie było krokieta i barszczu 🙂 Były tak wymyślne dania, że każdy znalazł coś dla siebie, ale nie było oklepanych polsko-weselnych potraw.
Zabawę skutecznie rozkręcał Dj Bartii. Gdyby nie on wszyscy by biesiadowali w obliczu takich pyszności, siedzieli przy czekoladowej fontannie lub drink barze. Dj miał tak dużo fajnych pomysłów, akcesoriów i tak fajnie prowadził imprezę, że pomimo wysiadywania przy stole z powodu żebra (zatańczyłam dosłownie kilka razy) ciekawa byłam co nastąpi dalej. Dla osoby siedzącej, nie bawiącej się to było po prostu fajne show i rozrywka. Kolejna rzecz, która mnie urzekła – żadnych durnych zabaw o dziwnym podtekście. Ja wiem, że ludzie może i to lubią po alkoholu, ale przecież na weselu były osoby w wieku 0-90 lat, a to nie lada wyzwanie zająć się wszystkimi. Były również atrakcje jak bańki dla dzieci i specjalne kawałki również dla nich, a dzieci było bardzo dużo.
Dj Bartii w AKCJI – polecam wszystkim:
Nie zabrakło również FOTO I VIDEO – na pewno będzie sporo ciekawych ujęć i pamiątek. Państwo Młodzi: Andrzej i Sabina rozdali oskary, jako podziękowanie za wspaniałą robotę jaką ekipy wykonały, dla Salomona za jedzenie, dla CoctailWorld za drinki, dla Dj Barti – za mega zabawę, dla Korneliusz (Kornello) za świetne zdjęcia oraz R-Film za film (akcja się działa stale). Myślę, że warto również wspomnieć o Grava Studio Mateusza Langnera. Cudowne zdjęcia, jako pierwszy wrzucił na stronę więc mogę się pozachwycać.
Może komuś przydadzą się linki czy kontakty:
- Restauracja Salomon
- Dj Bartii
- Foto – Kornello
- Foto – Grava Studio
- Video – R-Film
- Drink Bar – CoctailsWorld
Jak przetrwać wesele – w sensie diety?
- Pij dużo wody, to zmniejsza ilość miejsca w żołądku, a poza tym często mylimy pragnienie z głodem. Woda ponadto nawadnia co może skutecznie zapobiec „kacowi” jeśli ktoś pije alkohol. Najlepiej z cytryną lub limonką z powodu witaminy C.
- Wybieraj mięsa i sałatki, a unikaj ziemniaków, frytek, klusek, pierogów, krokietów, makaronów, chleba, ciast. Mięso daje uczucie sytości i syci na długo, nie powoduje wyrzutów insuliny zatem nie będzie pojawiał się głód wywołany tym że po prostu jemy węglowodany. Ponadto daje stabilny poziom energii niezbędny do zabawy.
- Pijąc alkohol – nie mieszaj 🙂 Jak już się na coś zdecydujesz – przy tym pozostań.
- Jeśli na stół wkroczą ciasta i nie możesz się oprzeć – wyjedz galaretkę z owocami lub samą masę kremową. Możesz również zagryzać owocami.
- Pamiętaj, że owoce i mięso nie lubią się. Owoce powodują fermentację, co skutkować będzie „brzuchem jak balon”, co kobietom w ładnych, dopasowanych sukienkach może przeszkadzać. Owoce w konfiguracji z mięsem spowodują dużo trudniejsze trawienie mięsa, co będzie skutkowało uczuciem ciężkości i niemożliwością kontynuacji biesiadowania.
- Pij wodę mineralną zamiast soków!!
- Dużo się ruszaj, tańcz, wychodź na zewnątrz, baw się. Ruch polepsza perystaltykę jelit.
- Paleo-jadłospis 31-07-2014 weselnie -Ja jadłam: jaja faszerowane, mięsa, wędliny w szczególności surowe, tatara, warzywa, owoce, galaretkę z ciasta, czekoladę z fontanny. Mimo wszystko czułam się jak BĄK 🙂 za dużo było tej dobroci.
FOTOSTORY:
Moje śniadanie w domu – jaja na boczku i sałatka:
Moja kreacja – buty Wam nie przypadły do gustu, ja po prostu na wstępie zrobiłam to co wszystkie kobiety na weselu po 2h od przybycia 🙂
Były ciasteczka z wróżbą 🙂 Oto moja wróżba 🙂 A że ja zawsze wierzę i pozytywnie myślę o przyszłości mogę się pochwalić bo i tak się ziści 🙂
Kilka pyszności ze stołu, które ja konsumowałam:
TATAR!!!!
Państwo Młodzi Sabina i Andrzej
Taką mieli furę, a jakie kombinacje z upchnięciem sukienki:
PS. Dziękuję Sabinko i Andrzeju za cudowną imprezę i wszystkim ekipom za profesjonalizm.
UWAGA: to jest mój prywatny jadłospis, mój plan dnia, mój trening, nie koniecznie musi być dobry i dla Ciebie!! Ja się czuję świetnie, mi służy, a Ty skonsultuj to ze swoim lekarzem, trenerem czy dietetykiem.
Paleo jadłospis 31-07-2014: Super Weselicho.
Autor
Tagi
Podobne tematy
Paleo jadłospis 26-08-2014
Jaja z kiełkami na patelnię na maśle klarowanym, na obiad było bez-mięsnie: pieczarki, kiełki, warzywa na patelnię, kolacja: warzywa
WIĘCEJ >Paleo jadłospis na urlopie w około Balatonu 2014
Gdy Krzyś miał roczek – byliśmy tydzień na spływie kajakowym, to tam uczył się chodzić, tam wyrzynały mu się pierwsze zęby. Przedsięwzięcie nie lada, bo do dwóch worków wodoodpornych trzeba było zabrać pieluchy, jedzenie dla…
WIĘCEJ >Jak przeżyć pierwsze dwa tygodnie po wizycie u dietetyka klinicznego? część 2
Jak poradzić sobie po wyjściu od dietetyka? Czego się wystrzegać? Oto kilka przydatnych porad.
WIĘCEJ >Ajwen marzy i realizuje – jak osiągnąć swój cel?
Ostatni czas – to czas nowości, napięcia, pracy, pracy, pracy, bezsenności, ekscytacji, stresów, smutków, radości, euforii, dumy, zadumy, analizy, zmęczenia, nauki, poznawania, doświadczania. Wszystko zaczęło się już dawno, ale niedawno tak bardzo przyśpieszyło. Zaczęło się…
WIĘCEJ >