logo
Szukaj
open close

Pamiętnik Ani – cz. 10 – Pożegnanie

Slide
Pobierz aplikację

i zacznij pracę nad swoją dietę!

Tagi

Pamiętnik Ani – cz. 10 – Pożegnanie

pamietnik-ani-9-360x512.jpg

Anoreksja przez 11 lat była nieodłączną towarzyszką mojego życia. Była moim życiem. Moim koszmarem. Moim piekłem. Niestety, nie tylko moim. Rodzice i Brat – to Oni bardzo mocno doświadczyli mojej choroby.

Już wcześniej wspominałam o tym, że anoreksja jest chorobą sprzeczności, pełną paradoksów, niedorzeczności. Jedno z piękniejszych uczuć jakim jest miłość, okazało się w moim przypadku czymś, co nakręcało błędne koło całej tej machiny. Bo co czują kochający Rodzice, Brat, patrząc na umierającą córkę, siostrę? Strach, bezradność i pewnie jeszcze masę innych uczuć składających się na jedno proste stwierdzenie – Oni cierpią. Co czuje chora? Obrzydzenie, pogardę i wszystko co zamyka się w słowach – nienawidzi się.

Tak, miłość najbliższych potęgowała nienawiść i chęć własnej śmierci. Chciałam umrzeć. Czułam oddech choroby jako  swój własny oddech. Jej bicie serca wtórowało mojemu, jej myśli plątały się z moimi i wypełniały głowę. Dusza skostniała,  oczy były martwe. Widziały pustkę i ukazywały pustkę. Tona leków psychotropowych była dopełnieniem. Kocham swoją Rodzinę nad życie, nad własne życie i to właśnie moja choroba postanowiła wykorzystać. Nie chciałam Ich łez, ich bólu, ich cierpienia. Musiałam coś zrobić, musiałam ją zniszczyć, zabić. Ale nie wiedziałam jak. Całe moje wnętrze rozdzierało się na kawałki… jak ją pokonać, jej oddech, jej myśli cały czas były. Boże, proszę zabierz ode mnie tego potwora. Ja nie chce jej czuć, nie chce mieć tego w głowie. Boże to boli, proszę. Chcę być jak dawniej sobą, zabierz ją proszę, co mam zrobić  Boże? Proszę Cię powiedz mi! Niech ktoś mi pomoże, niech ktoś mi powie co, a zrobię wszystko tylko… tylko niech Oni nie cierpią. Cisza, nic, pustka. I znowu jej oddech i znowu ona i ściśnięte z bólu serce. Muszę ją zabić. Muszę. Muszę zabić siebie.

Śmierć wydawała mi się jedynym wyzwoleniem i dla moich i bliskich i dla mnie. Robiłam to. Zabijałam się. Jednocześnie, gdzieś coś chciało, żebym walczyła o swoje istnienie. Życie i Śmierć zacierały się we mnie codziennie. Obie napędzane przez przez miłość i nienawiść. Jeszcze przed chorobą nie umiałam zrozumieć, dlaczego ludzie się okaleczają. Zrozumiałam. Ta wojna tocząca się w moim sercu i umyśle była tak nie do zniesienia, że nacinanie swojego ciała było ulgą. Wcale nie chciałam się karać. Chciałam poczuć ból, zwykły normalny fizyczny ból. Może gdybym mogła płakać łzy byłyby wystarczające, ale nie było już łez.

Te dwie potęgi Miłość i Nienawiść przeciągały między sobą linę Życia i Śmierci przez tyle lat. Tak dużo czasu trwało bym zrozumiała, że to nie miłość najbliższych ma stawać do walki o mnie. To ja miałam pokochać siebie. Tę bezbrzeżną nienawiść do siebie samej miałam zastąpić miłością…

Mimo, że anoreksja zniknęła z mojego życia nadal uczę się siebie kochać.

część 1, część 2, część 3, część 4, część 5, część 6, część 7, część 8

Autor



Iwona Wierzbicka

Anoreksja przez 11 lat była nieodłączną towarzyszką mojego życia. Była moim życiem. Moim koszmarem. Moim piekłem. Niestety, nie tylko moim. Rodzice i Brat – to Oni bardzo mocno doświadczyli mojej choroby.

Już wcześniej wspominałam o tym, że anoreksja jest chorobą sprzeczności, pełną paradoksów, niedorzeczności. Jedno z piękniejszych uczuć jakim jest miłość, okazało się w moim przypadku czymś, co nakręcało błędne koło całej tej machiny. Bo co czują kochający Rodzice, Brat, patrząc na umierającą córkę, siostrę? Strach, bezradność i pewnie jeszcze masę innych uczuć składających się na jedno proste stwierdzenie – Oni cierpią. Co czuje chora? Obrzydzenie, pogardę i wszystko co zamyka się w słowach – nienawidzi się.

Tak, miłość najbliższych potęgowała nienawiść i chęć własnej śmierci. Chciałam umrzeć. Czułam oddech choroby jako  swój własny oddech. Jej bicie serca wtórowało mojemu, jej myśli plątały się z moimi i wypełniały głowę. Dusza skostniała,  oczy były martwe. Widziały pustkę i ukazywały pustkę. Tona leków psychotropowych była dopełnieniem. Kocham swoją Rodzinę nad życie, nad własne życie i to właśnie moja choroba postanowiła wykorzystać. Nie chciałam Ich łez, ich bólu, ich cierpienia. Musiałam coś zrobić, musiałam ją zniszczyć, zabić. Ale nie wiedziałam jak. Całe moje wnętrze rozdzierało się na kawałki… jak ją pokonać, jej oddech, jej myśli cały czas były. Boże, proszę zabierz ode mnie tego potwora. Ja nie chce jej czuć, nie chce mieć tego w głowie. Boże to boli, proszę. Chcę być jak dawniej sobą, zabierz ją proszę, co mam zrobić  Boże? Proszę Cię powiedz mi! Niech ktoś mi pomoże, niech ktoś mi powie co, a zrobię wszystko tylko… tylko niech Oni nie cierpią. Cisza, nic, pustka. I znowu jej oddech i znowu ona i ściśnięte z bólu serce. Muszę ją zabić. Muszę. Muszę zabić siebie.

Śmierć wydawała mi się jedynym wyzwoleniem i dla moich i bliskich i dla mnie. Robiłam to. Zabijałam się. Jednocześnie, gdzieś coś chciało, żebym walczyła o swoje istnienie. Życie i Śmierć zacierały się we mnie codziennie. Obie napędzane przez przez miłość i nienawiść. Jeszcze przed chorobą nie umiałam zrozumieć, dlaczego ludzie się okaleczają. Zrozumiałam. Ta wojna tocząca się w moim sercu i umyśle była tak nie do zniesienia, że nacinanie swojego ciała było ulgą. Wcale nie chciałam się karać. Chciałam poczuć ból, zwykły normalny fizyczny ból. Może gdybym mogła płakać łzy byłyby wystarczające, ale nie było już łez.

Te dwie potęgi Miłość i Nienawiść przeciągały między sobą linę Życia i Śmierci przez tyle lat. Tak dużo czasu trwało bym zrozumiała, że to nie miłość najbliższych ma stawać do walki o mnie. To ja miałam pokochać siebie. Tę bezbrzeżną nienawiść do siebie samej miałam zastąpić miłością…

Mimo, że anoreksja zniknęła z mojego życia nadal uczę się siebie kochać.

część 1, część 2, część 3, część 4, część 5, część 6, część 7, część 8

Autor

Iwona Wierzbicka
29 lipca 2016

Tagi

Pozostaw komentarz

Trzeba się zalogować, aby dodawać komentarze.

Podobne tematy

Jak się podnosi pośladki? – mój sposób

Pytanie jak się robi pośladki – po pierwsze nie siedzi się na nich tylko się ich używa. To jest najważniejsza kwestia!! Człowiek jest stworzony do ruchu. Dla mnie osobiście najważniejsze jest to, żeby mieć podstawowe…

WIĘCEJ >

-23 kg w 2 miesiące – możliwe?

W moim gabinecie pojawił się mężczyzna z wagą 155 kg. Jego marzeniem było schudnąć bez głodu i usiąść na rowerze. Niestety nie produkują rowerów pod taką wagę. Zresztą wiele urządzeń ma ograniczenia wagowe, nawet windy….

WIĘCEJ >

22 wskazówki jak być zdrowszym

Pij wodę! To najważniejszy płyn, który odpowiednio nawodni komórki i pomoże usunąć toksyny z organizmu. Nie pij herbat typu: zielona, czarna, czerwona – zawierają fluor, który działa szkodliwie na organizm. Pomiędzy posiłkami pij tylko czystą…

WIĘCEJ >

Jak przeżyć pierwsze dwa tygodnie po wizycie u dietetyka klinicznego? część 3

Przedstawiamy kilka kolejnych rad jak poradzić sobie po wyjściu od dietetyka, gdy chcemy wprowadzić w życie zmianę diety.

WIĘCEJ >