logo
Szukaj
open close

Pamiętnik Ani – cz.2 – Dlaczego i o czym

Slide
Pobierz aplikację

i zacznij pracę nad swoją dietę!

Tagi

Pamiętnik Ani – cz.2 – Dlaczego i o czym

anoreksja-ania-odcinek-2-ajwendieta.jpg

Wielu z Was może zastanawiać fakt dlaczego chcę dzielić się z obcymi ludźmi swoimi osobistymi i jednocześnie często trudnymi przeżyciami. Odpowiedź jest bardzo prosta, wręcz prozaiczna…….żeby też się tego dowiedzieć. Teraz kiedy to piszę sama nie rozumiem czemu to robię. Na szczęście oprócz umysłu jest także serce. Tak mi ono podpowiada więc zdecydowałam się iść za jego głosem. Może idąc zrozumiem?  Choć nie wiem czy ta wiedza jest mi potrzebna….och jak ja wielu rzeczy nie wiem. Kiedyś dochodząc do wniosku, że czegoś nie wiem,  pewnie nazwałabym się głupkiem. Dzisiaj próbuje przyjąć to jako coś dobrego, bo mogę rozwijać się i poznawać, szukać i odnajdywać. Poza tym moje serce w tym przypadku nie jest osamotnione. Weszło w komitywę z intuicją a dodatkowo natrafiło na Iwonę Wierzbicką, której ogromna moc i dobra energia dodała mi odwagi… Zatem co głowa w opozycji do serca, intuicji i odwagi miała do powiedzenia?…. naprawdę nie zbyt dużo.

Wiecie już, ze chcę się z Wami podzielić moją historią…… otóż  mając 16 lat zachorowałam na anoreksję…. i w tym momencie wielu z Was (a może nie?) pomyśli o pulchnej, mającej pstro w głowie  nastolatce chcącej zrzucić parę kilogramów, która mówiąc brzydko sfiksowała na punkcie odchudzania ale…. stop. To tylko jakiś schemat, bardzo popularny, wręcz książkowy,  z którym spotykałam się prawie na każdym kroku. Wyobrażenie podobne do wielu fałszywych, nie znających prawdy a często powtarzanych i jakże krzywdzących schematów.  Swoim pamiętnikiem chciałabym zabrać Was w podróż. Pokazać Wam trwającą wiele lat drogę, w której towarzyszyła mi choroba bo to z anoreksją tak długo szłam za rękę przez życie. To czas, w którym  zmagałam się nie tylko z chorobą ale chociażby  z funkcjonowaniem systemu służby zdrowia. To trwająca przez 11 lat walka samej ze sobą o siebie. O  własne życie. Samotna walka.

Podczas pobytów w szpitalach, w chwilach, gdy ból i cierpienie były tak ogromne, że przestawały się we mnie mieścić, pisałam. Teksty te określałam „krótkie nie wiadomo co”. Co jakiś czas będę je zmieszczać. Myślę, że to będzie dobre świadectwo na to, że anoreksja jest przede wszystkim chorobą duszy.

Mój pierwszy wpis. (jeszcze pełen optymizmu i nadziei…. a związane jest to z zaszczepioną mi przez mojego lekarza psychiatrę  pewnością, że szpital mnie wyleczy).

Anoreksjo!

Zabójczyni szczęścia i miłości. Złodziejko radości. Dlaczego jesteś taka okrutna? Dlaczego tak bezwzględnie napadłaś na mnie zabierając i zabijając to co najważniejsze? To przez Ciebie straciłam prawie wszystko….. bo wiedz, że gdzieś w bezpiecznym kąciku mego serca zrodziła się nadzieja… Skoro ona istnieje to istnieje wraz z nią ogromna siła do walki. Do walki z tobą na śmierć i życie…. o życie, o moje szczęśliwe życie.

Autor



Iwona Wierzbicka

Wielu z Was może zastanawiać fakt dlaczego chcę dzielić się z obcymi ludźmi swoimi osobistymi i jednocześnie często trudnymi przeżyciami. Odpowiedź jest bardzo prosta, wręcz prozaiczna…….żeby też się tego dowiedzieć. Teraz kiedy to piszę sama nie rozumiem czemu to robię. Na szczęście oprócz umysłu jest także serce. Tak mi ono podpowiada więc zdecydowałam się iść za jego głosem. Może idąc zrozumiem?  Choć nie wiem czy ta wiedza jest mi potrzebna….och jak ja wielu rzeczy nie wiem. Kiedyś dochodząc do wniosku, że czegoś nie wiem,  pewnie nazwałabym się głupkiem. Dzisiaj próbuje przyjąć to jako coś dobrego, bo mogę rozwijać się i poznawać, szukać i odnajdywać. Poza tym moje serce w tym przypadku nie jest osamotnione. Weszło w komitywę z intuicją a dodatkowo natrafiło na Iwonę Wierzbicką, której ogromna moc i dobra energia dodała mi odwagi… Zatem co głowa w opozycji do serca, intuicji i odwagi miała do powiedzenia?…. naprawdę nie zbyt dużo.

Wiecie już, ze chcę się z Wami podzielić moją historią…… otóż  mając 16 lat zachorowałam na anoreksję…. i w tym momencie wielu z Was (a może nie?) pomyśli o pulchnej, mającej pstro w głowie  nastolatce chcącej zrzucić parę kilogramów, która mówiąc brzydko sfiksowała na punkcie odchudzania ale…. stop. To tylko jakiś schemat, bardzo popularny, wręcz książkowy,  z którym spotykałam się prawie na każdym kroku. Wyobrażenie podobne do wielu fałszywych, nie znających prawdy a często powtarzanych i jakże krzywdzących schematów.  Swoim pamiętnikiem chciałabym zabrać Was w podróż. Pokazać Wam trwającą wiele lat drogę, w której towarzyszyła mi choroba bo to z anoreksją tak długo szłam za rękę przez życie. To czas, w którym  zmagałam się nie tylko z chorobą ale chociażby  z funkcjonowaniem systemu służby zdrowia. To trwająca przez 11 lat walka samej ze sobą o siebie. O  własne życie. Samotna walka.

Podczas pobytów w szpitalach, w chwilach, gdy ból i cierpienie były tak ogromne, że przestawały się we mnie mieścić, pisałam. Teksty te określałam „krótkie nie wiadomo co”. Co jakiś czas będę je zmieszczać. Myślę, że to będzie dobre świadectwo na to, że anoreksja jest przede wszystkim chorobą duszy.

Mój pierwszy wpis. (jeszcze pełen optymizmu i nadziei…. a związane jest to z zaszczepioną mi przez mojego lekarza psychiatrę  pewnością, że szpital mnie wyleczy).

Anoreksjo!

Zabójczyni szczęścia i miłości. Złodziejko radości. Dlaczego jesteś taka okrutna? Dlaczego tak bezwzględnie napadłaś na mnie zabierając i zabijając to co najważniejsze? To przez Ciebie straciłam prawie wszystko….. bo wiedz, że gdzieś w bezpiecznym kąciku mego serca zrodziła się nadzieja… Skoro ona istnieje to istnieje wraz z nią ogromna siła do walki. Do walki z tobą na śmierć i życie…. o życie, o moje szczęśliwe życie.

Autor

Iwona Wierzbicka
11 listopada 2015

Tagi

Komentarzy: 3

  1. A. 11 listopada 2015 o 19:52

    Anoreksja nie jest tylko jadłowstrętem psychicznym, którą w tak banalny sposób się określa przez lekarzy. Zdecydowanie pełniejszą definicją (choć tak ogólną) jest w.w. choroba duszy. Ja miałam 14 lat, byłam szczupła i bardzo ambitna. Bardzo dobrze się uczyłam, angażowałam w wiele inicjatyw. Schudnięciem chciałam udowodnić, że – w odróżnieniu od duzo mówiących, a niewiele robiących rówieśniczek-potrafię osiągnąć założony cel. Anoreksja była sposobem na wyrażenie kształtującego się charakteru oraz – a może przede wszystkim (teraz to widzę, z perspektywy czasu)- opóźnioną reakcją na trudne dzieciństwo (alkoholizm w rodzinie). Oczywiście był to proces. Zaczęło się od fascynacji jogą, gimnastyką. Skończyło na obsesyjnym “spalaniu” przyjmowanych w niewielkich ilościach posiłków i 33 kg przy 165cm wzrostu. To były 2 lata wyjęte z mojego życia. 2 lata piekła w mojej duszy. Przestałam spotykać się ze znajomymi. Unikałam rodzinnych spędów. Wszystko po to, aby uwolnić się od spojrzeń, komentarzy, które przecież były z troski. Wylądowałam w szpitalu, potem -na bardzo krótko- u psychologa. Dzięki pomocy postronnych osób (najbliżsi- mimo najszczerszych chęci – zupełnie nie potrafili mi pomóc- albo może ja tej pomocy nie chciałam przyjąć?) spotkanych w szkole i kościele (tak, kościół w tej historii okazał się jednym z kilku elementów terapii), a także ogromnej pracy nad sobą, która miała na celu akceptację siebie, zagasiłam pożar mojej duszy. Poznałam też kogoś, kto pokochał mnie z całą moją historią i przypilnował (dosłownie) w momentach trudnych, które mogłyby spowodować nawrót choroby. Bo – jak gdzieś kiedyś przeczytałam – “bakcyl” anoreksji nigdy nie umiera. Często bywa tylko uśpiona. Dlatego cały czas trzeba pracować nad poczuciem własnej wartości. To, moim zdaniem, jest tarcza obronna w trudnych momentach eksanorektycznego życia. Ja czuje się wolna i spokojna. Zresztą, pierwszy raz o tym piszę w sposób tak otwarty. Mam 25 lat. Uśpiłam anoreksję. Mam na dzieję na zawsze.
    A.

    • Iwona Wierzbicka 11 listopada 2015 o 20:47

      dziękuję za ten komentarz

      • Nat 5 grudnia 2015 o 19:10

        Czytam i pod wrażeniem jestem odwagi tej dziewczyny. MOJA HISORIA PODOBNA Ale jeszcze bardziej pokrycia bo wpadalam z jednego zaburzenia w następne. Do dziś jest ze mna złe psychicznie. Zbieram sie na rozmowę z dietetykiem, lecz także mam obawy….mprzeraza mnie to co przeszłam, i to przed czym stoję….

Pozostaw komentarz

Trzeba się zalogować, aby dodawać komentarze.

Podobne tematy

Co u Ajwen? 15-08-2015

Powiększony team , nowa siedziba to tylko część nowości u Ajwen, sprawdź jakie zmiany szykują się w najbliższym czasie i co dla Was mamy.

WIĘCEJ >

Moja przygoda z bieganiem i powrót do aktywności – początki

Bardzo nie lubiłam biegać!! Wciąż nie wiem czy to lubię, ale chyba powoli uzależnia. Moje postanowienia noworoczne były takie: podnieść pośladki więcej się ruszać, pójść częściej na rower więcej pić wody częściej dosiadać mojego motocykla…

WIĘCEJ >

Podcast do podcastu – Heretyk Ajwen

Ostatnio nazwano mnie heretykiem, food-nazi, dietetykiem przez duże D, wielu uważa że przesadzam, inni że ich "uleczyłam", jeszcze inni złowieszczą że doprowadzę ludzi do choroby, ciężko czasami jest być osobą o "innym" poglądzie, ale robię

WIĘCEJ >

Taka byłam – zdjęcia Iwony

Taka byłam i tak się zmieniałam. Zawsze uśmiechnięta choć na twarzy kompletnie inna. Podobno kobieta zmienną jest, a ja lubię zmiany. W swoim życiu byłam blondynką, rudą, kasztanową, miałam wszystkie długości włosów z wyjątkiem bycia…

WIĘCEJ >