Pamiętnik Ani – cz.4 – Leczenie (1)
Anoreksję znałam tylko z podręczników szkolnych i nigdy nie przypuszczałam, że ta choroba może kiedyś mnie dotyczyć, przecież kocham jeść! I w sumie w tej kwestii nigdy nic się nie zmieniło i podejrzewam, że nie zmieni, ja po prostu przestałam kochać siebie. Powolne samobójstwo, to dość drastyczne określenie jadłowstrętu ale w gruncie rzeczy tak z perspektywy czasu odbieram tę chorobę. Nie jestem klasycznym jej przypadkiem, co wydaje mi się było pomijane przez lekarzy i psychologów w całym moim procesie leczenia. Nigdy nie zaprzeczałam choroby, tak samo jak nigdy nie miałam zaburzonej świadomości własnego wyglądu. Chciałam przytyć ale przede wszystkim chciałam spokoju, spokoju w sercu i spokoju w głowie. Najpierw byłam przekonana, że sama sobie jakoś ze wszystkim poradzę. Niestety bezskutecznie.
Dlaczego? Machina anoreksji ruszyła…. chęci, zdrowy rozsądek, wszystko przestało mieć znaczenie, jakby ktoś/coś przejęło kontrolę nad moimi zachowaniami…i wszystkie te sprzeczne myśli i działania rozdzierały mnie, rozbijały na drobne kawałki. Chudłam w zastraszająco szybkim tempie. W ciągu miesiąca straciłam ponad 10kg. Pomocy, wraz z rodzicami zaczęliśmy szukać natychmiast. Pierwszy psycholog nie zgodził się na pracę ze mną ze względu na niską wagę, która zagrażała życiu. Od drugiego wyszłam z gabinetu po tym jak miałam sama sobie uścisnąć dłoń, gratulując przyznania się do choroby…… Myślałam wtedy: Na miłość Boską wiem, że mam anoreksje! Kobieto! Chcę pomocy! Chcę konkretów, co robić, jak się ratować a nie gratulować sobie świadomości zabijania się. (Ta sama pani, do której po latach jednak trafiłam, podczas terapii na zmianę ziewała i dłubała sobie kartką w zębach- i to był drugi raz kiedy po prostu wstałam i wyszłam. Trzeciego podejścia nie było.)
Znalazłam się w końcu w gabinecie psychiatrycznym. Lekarz będący jednocześnie ordynatorem oddziału psychiatrycznego dla dzieci i młodzieży z marszu chciał przyjąć mnie do szpitala. Twierdził, że jest konieczny – zresztą zawsze to powtarzał. Świadomość szpitala psychiatrycznego wywołała u mnie panikę, zresztą nie tylko u mnie…. gdyby moi rodzice zdecydowali o moim pobycie na oddziale – ja nie miałabym nic do gadania, w końcu byłam niepełnoletnia. Oprócz pliku recept dostaliśmy także namiary na p. Marię – psychologa…. i to była chyba jedna, jedyna osoba, która naprawdę mnie słuchała, starała się pomóc. Wspólnie z nią i Rodzicami ustaliliśmy plan działania. Tego czego potrzebowałam, konkretnego działania….
Autor
Iwona Wierzbicka
Anoreksję znałam tylko z podręczników szkolnych i nigdy nie przypuszczałam, że ta choroba może kiedyś mnie dotyczyć, przecież kocham jeść! I w sumie w tej kwestii nigdy nic się nie zmieniło i podejrzewam, że nie zmieni, ja po prostu przestałam kochać siebie. Powolne samobójstwo, to dość drastyczne określenie jadłowstrętu ale w gruncie rzeczy tak z perspektywy czasu odbieram tę chorobę. Nie jestem klasycznym jej przypadkiem, co wydaje mi się było pomijane przez lekarzy i psychologów w całym moim procesie leczenia. Nigdy nie zaprzeczałam choroby, tak samo jak nigdy nie miałam zaburzonej świadomości własnego wyglądu. Chciałam przytyć ale przede wszystkim chciałam spokoju, spokoju w sercu i spokoju w głowie. Najpierw byłam przekonana, że sama sobie jakoś ze wszystkim poradzę. Niestety bezskutecznie.
Dlaczego? Machina anoreksji ruszyła…. chęci, zdrowy rozsądek, wszystko przestało mieć znaczenie, jakby ktoś/coś przejęło kontrolę nad moimi zachowaniami…i wszystkie te sprzeczne myśli i działania rozdzierały mnie, rozbijały na drobne kawałki. Chudłam w zastraszająco szybkim tempie. W ciągu miesiąca straciłam ponad 10kg. Pomocy, wraz z rodzicami zaczęliśmy szukać natychmiast. Pierwszy psycholog nie zgodził się na pracę ze mną ze względu na niską wagę, która zagrażała życiu. Od drugiego wyszłam z gabinetu po tym jak miałam sama sobie uścisnąć dłoń, gratulując przyznania się do choroby…… Myślałam wtedy: Na miłość Boską wiem, że mam anoreksje! Kobieto! Chcę pomocy! Chcę konkretów, co robić, jak się ratować a nie gratulować sobie świadomości zabijania się. (Ta sama pani, do której po latach jednak trafiłam, podczas terapii na zmianę ziewała i dłubała sobie kartką w zębach- i to był drugi raz kiedy po prostu wstałam i wyszłam. Trzeciego podejścia nie było.)
Znalazłam się w końcu w gabinecie psychiatrycznym. Lekarz będący jednocześnie ordynatorem oddziału psychiatrycznego dla dzieci i młodzieży z marszu chciał przyjąć mnie do szpitala. Twierdził, że jest konieczny – zresztą zawsze to powtarzał. Świadomość szpitala psychiatrycznego wywołała u mnie panikę, zresztą nie tylko u mnie…. gdyby moi rodzice zdecydowali o moim pobycie na oddziale – ja nie miałabym nic do gadania, w końcu byłam niepełnoletnia. Oprócz pliku recept dostaliśmy także namiary na p. Marię – psychologa…. i to była chyba jedna, jedyna osoba, która naprawdę mnie słuchała, starała się pomóc. Wspólnie z nią i Rodzicami ustaliliśmy plan działania. Tego czego potrzebowałam, konkretnego działania….
Autor
Tagi
Podobne tematy
Przemyślenia Ajwen – Harmonia
Nadmiar ambicji i pracy często idzie w parze z zaniedbaniem rodziny i przyjaciół. W życiu ważne jest poczucie szczęścia, spokoju wewnętrznego. To taki stan w którym masz wrażenie, że niczego nie musisz, znasz swoją wartość
WIĘCEJ >Praca z ludźmi jest piękna i trudna
Praca z ludźmi to najtrudniejsza ze wszystkich prac. Daje radość, daje smutki, wymaga siły!! SIŁY!! Empatii, zrozumienia inności, wyrozumiałości dla czyichś frustracji, którymi często jestem obrzucana. Czasami trzeba pogłaskać, czasami dać przysłowiowego kopa w tyłek,…
WIĘCEJ >Tomasz – jadłem co chciałem i kiedy chciałem – cz.1
Badałem jak wpływają na mnie różne produkty spożywcze – oczywiście bez węglowodanów bo na ketozie najlepiej się czuję. Waga leciała szybko w dół. Nawet 2kg na tydzień. Kondycja na siłowni bardzo szybko urosła tak że
WIĘCEJ >Co u Ajwen jesienią?
Nie mogę stosować tej diety bo kocham słodycze, nie mogę być na takiej diecie bo tak się nie da żyć, jak to bez chleba całe życie? mój diabetolog powiedział że pani jest psychicznie chora, ta
WIĘCEJ >